Okazuje się, że odpowiedź na to pytanie brzmi: tak! Najnowsza historia spraw sądowych pokazuje, że zwolnienie pracownika za internetowe wpisy może być legalne.
Uważaj, co publikujesz w Internecie!
“Social media”, czyli platformy internetowe, służące do komunikacji między znajomymi i nieznajomymi, wpisały się już na stałe w nasz cywilizacyjny krajobraz i są nieodłączną częścią codziennego życia wielu ludzi, zarówno dzieci jak i dorosłych. Teoretycznie każdy może “wrzucić posta” lub zdjęcie zgodnie ze swoją wolą i wyrażając swoje prywatne zdanie.
Jednak okazuje się, że nie jest tak do końca. Przyjrzyjmy się kilku przypadkom, w których trybunał pracy uznał, że pracodawca miał prawo zwolnić pracownika za “wpisy na Facebooku”.
Zwolnienie za wpisy krytykujące pracodawcę – Weeks v Everything Everywhere Ltd (2012)
W tej sprawie pracodawcą był operator komórkowy Everything Everywhere (następca T-Mobile), którego wieloletnim pracownikiem był pan Weeks.
Pan Weeks był regularnym użytkownikiem Facebooka i publikował wiele postów opisujących jego życie, w tym pracę. W części tych postów określał swoje miejsce pracy jako “piekło Dantego” (Dante’s Inferno), lub po prostu “piekło”. Z postów wprost wynikało, że pan Weeks – mówiąc oględnie – nie jest szczęśliwy w pracy.
Po tym, gdy pracodawca dowiedział się, że pan Weeks publikuje tego typu posty, odbyło się spotkanie, na którym pracodawca przypomniał, że publikowanie treści godzących w dobre imię pracodawcy jest sprzeczne z regulaminem pracy, który pan Weeks znał, co w konsekwencji może doprowadzić do procedury dyscyplinarnej, łącznie ze zwolnieniem. Pan Weeks odpowiedział, że “żaden ***** nie będzie mówił mu, co może robić w życiu prywatnym” i kontynuował publikowanie podobnych postów, za co wkrótce został zwolniony dyscyplinarnie. Pan Weeks złożył pozew do trybunału o niesłuszne zwolnienie z pracy.
Trybunał pracy rozpatrywał osiem postów opublikowanych w styczniu i lutym 2012 r. Niestety dla pana Weeksa, trybunał uznał, że pracodawca miał prawo potraktować facebookowe posty pana Weeksa jako złamanie zasad oraz zaufania pomiędzy pracodawcą a pracownikiem, a zatem i nie działał niesłusznie lub nierozsądnie zwalniając pana Weeksa dyscyplinarnie.
Zwolnienie za obraźliwe wpisy nie dotyczące pracodawcy – Game Retail Ltd v Laws (2014)
Tym razem sprawa dotyczyła innego popularnego serwisu komunikacji elektronicznej, czyli Twittera.
Pan Laws, pracownik firmy Game Retail Ltd, założył prywatne konto na Twitterze i “śledził” 100 sklepów Game Retail, a 65 sklepów w odpowiedzi “śledziło” jego konto. Konto pana Lawsa ustawione było jako “publiczne”, a więc jego posty mógł zobaczyć każdy.
Następnie pan Laws w ramach twitterowej aktywności opublikował pewną liczbę postów, z których część odnosiła się np. do kibiców Newcastle United, pracowników służby zdrowia, dentystów oraz innych osób, a 28 z tych postów zostało przez jego pracodawcę uznane za “obraźliwe” w różnych kontekstach. W konsekwencji, pan Laws został zwolniony dyscyplinarnie.
Pan Laws złożył pozew o niesłuszne zwolnienie i w pierwszej instancji wygrał, jednak trybunał apelacyjny nie zgodził się z wyrokiem pierwszej instancji i uznał, że pracodawca miał prawo zwolnić pracownika w takiej sytuacji. Trybunał wskazał, że nawet jeśli konto na Twitterze było “prywatne”, pan Laws “śledził” konta sklepów pracodawcy i pozwolił im “śledzić się” w odpowiedzi, w związku z czym nie można powiedzieć, że jego posty były całkowicie prywatne i nie miały wpływu na pracodawcę (jego wizerunek).
Zwolnienie za wpisy z przeszłości – Creighton v Together Housing Association Ltd (2017)
Pan Creighton rozpoczął pracę dla THA w 1987 jako stażysta, aby w 2014 roku awansować na stanowisko głównego specjalisty (Lead Gas Engineer). W 2015 roku wpłynęła skarga od jednego z pracowników, że czuje się nękany przez pana Creightona.
W czasie dochodzenia wyszło na jaw, że 2-3 lata wcześniej pan Creighton opublikował na swoim prywatnym koncie na Twitterze wpisy oczerniające pracodawcę oraz innych pracowników. Jego konto było dostępne publicznie, każdy mógł te wpisy zobaczyć. Pomimo, że pierwotny zarzut o nękanie pracownika został umorzony z braku dowodów, pracodawca zwolnił pana Creightona dyscyplinarnie za twitterowe wpisy sprzed kilku lat.
Pan Creighton złożył pozew do trybunału o niesłuszne zwolnienie, podnosząc, że nie był świadomy konsekwencji swoich wpisów na prywatnym koncie, oraz że był pracownikiem z prawie 30 letnim stażem. Trybunał odrzucił jego wniosek wskazując, że decyzja pracodawcy mieściła się w przedziale rozsądnych decyzji, które mógł podjąć pracodawca (choć mógł również dać tylko np. ostrzeżenie), ponieważ twitterowe wpisy pana Creightona godziły w reputację jego pracodawcy.